Depresja: dlaczego warto poprosić o wsparcie i zacząć ŻYĆ?
Gdy zaszłam w ciążę, wyobrażałam sobie nie tylko moje ciemnookie (po mężu!), wieczne uśmiechnięte dziecko, ale przede wszystkim to, jaką wspaniałą mamą dla niego będę. Wiecznie uśmiechniętą, czułą, zawsze obecną. Szczęśliwą. Planowaliśmy, że będziemy kłaść synka od pierwszego dnia do łóżeczka, że będę karmić piersią rok czasu bez jednego dnia (w końcu WHO mówi, że mleko przez rok to podstawa, a roczne dziecko to już jest prawie dorosłe!), smak cukru pozna natomiast dopiero w przedszkolu. O TV czy dziecięcych piosenkach nawet nie było mowy, oczywiste, że dopiero w okolicach 3 roku życia 😉
Wróciłam do domu. O ile w szpitalu “jakoś szło”, o tyle w domu nie umiałam nakarmić własnego dziecka. Nawał, baby blues, a może już wtedy początek depresji… Moim przyjacielem, a zarazem największą zmorą przez następne pół roku stał się Pan Laktator. Nie dałam rady dłużej ściągać, mleka było coraz mniej, a dziecko moje miało większe potrzeby… I cóż…
Wjechało mleko modyfikowane, ten śmierdzący SYF, jak to nazywałam przed porodem. Dzisiaj się z tego śmieję, choć wtedy, rok temu, nie było mi zupełnie do śmiechu. Czułam, że poległam – jako matka i jako kobieta…
Głupie to – dzisiaj wiem.
Depresja poporodowa – i w ogóle depresja – nie pyta Cię o imię ani wiek. Wkrada się znienacka. Czasem wykazuje się ogromną agresją. Innym razem masz ochotę uciec lub, co gorsza, skoczyć pod pociąg. Zabiera radość, poczucie wdzięczności za życie, w zamian dając niemoc i lęk, że jesteś niewystarczająca. I możesz udawać, że wszystko naprawdę w porządku, chować twarz za maską uśmiechu, ale w środku – tak! – w środku coś w Tobie umiera.
Niespełnione oczekiwania. Żałoba po tym, jak sobie to wszystko wcześniej wyobrażaliśmy. Problemy dnia codziennego. Deprywacja, a czasem nawet degradacja snu. To wszystko jest naprawdę ważne, kiedy dotyczy Ciebie!
I tak, nie musisz oszukiwać. Na dłuższą metę nie dasz rady. Serio. Doświadczyłam. I nie chciałabym tego powtarzać!
Gdy stanęłam pod murem, mając wrażenie, że mnie ta Matka Depresja rozstrzela, zdałam sobie sprawę, że sama sobie nie poradzę.
Pamiętam mój płacz, który okazał się dobrym zwiastunem.
Znalazłam wtedy – a raczej podsunięto mi (dziękuję Agnieszko!) – namiary do psychiatry. Zapisałam się. Porozmawiałyśmy. Dostałam leki i zalecenie pójścia na terapię.
Miałam już – lata temu – styczność z psychoterapią, wiedziałam więc, do kogo na nowo się skierować. Choć byłam wówczas w zupełnie innym momencie życia, to nie zawiodłam się.
Wystarczyło kilka spotkań, a ja czuję się o niebo lepiej. Więcej się uśmiecham, mniej wściekam, daję SOBIE prawo do odczuwania po swojemu. Wiem, że nie muszę, ba – nie chcę!, być mamą idealną, ale chcę kochać i przyjmować miłość mojego dziecka taką, jaka jest. To nie musi być idealne, ważne, aby było prawdziwe.
Niedługo Światowy Dzień Walki z Depresją. Dla mnie: bardzo ważny dzień.
Potrzeba normalizować depresję! Nie chorują na nią “wariaci” i “odszczepieńcy”, ona może dotknąć każdego. Potrzeba wiedzieć, do kogo można się zwrócić. Potrzeba stworzyć sieć kontaktów. To wszystko postaram się zrobić, daj mi chwilę 🙂
Naprawdę, nie musisz być z tym wszystkim sam(a)!
- Zdjęcie pochodzi z pixabay.com
One thought on “Depresja: dlaczego warto poprosić o wsparcie i zacząć ŻYĆ?”
Depresja.. podstępna bestia. Myślisz, że jest źle i to tylko twoja wina. Nie wiem, jak mogłam z nią żyć ponad rok. Cud, że żyjemy. Cieszę się, że i Ty sięgnęłaś po pomoc 🙂